Po co się dokształcamy?

BlackboardNic tak nie psuje nam nastroju, jak fakt, że wciąż mamy za małe kwalifikacje, aby dostać pracę, bądź, że są one już „przedawnione” przez co nasze stanowisko w każdej chwili może zostać zredukowane. Smutne. W dzisiejszych czasach w dużej mierze, to strach determinuje nas do nauki.

Tak jest praktycznie w każdej branży – bez wiedzy stajemy się bezwartościowymi pracownikami, mimo posiadanych tytułów i dyplomów uczelni wyższych. Magister bez umiejętności praktyczny nie jest w stanie znaleźć pracy, a to oznacza, że zanim jeszcze wyruszy z CV na miasto musi mieć co wpisać w miejsce kwalifikacji zawodowych. Bez kursów, które dają praktyczną wiedzę zmarnuje swój czas i czas potencjalnych pracodawców. Nie inaczej jest także w przypadku osób już pracujących, od których wymaga się, aby nie stały w miejscu, aby rozwijały się. Zwykle nie trzeba nikogo zbytnio namawiać do udziału w 2-dniowym szkoleniu, ale znacznie gorzej to wygląda, gdy szkolenie to za mało, że potrzebne są studia podyplomowe bądź kurs roczny – specjalistyczny. Nie lubimy się uczyć i niestety nadal robimy to pod przymusem.

Oczywiście problem nie tkwi w samej nauce, a w otoczce, czyli w opłatach za szkolenia, w godzinach spędzonych na nauce zamiast na odpoczynku i w tym, że za konkretnymi umiejętnościami zwykle nie idą konkretne pieniądze. Szkolenia traktujemy zatem jako coś złego, a nie coś dzięki czemu staniemy się wykształconymi pracownikami. Szkoda.

Wydaje się, że nic w tym temacie się nie zmieni, jeśli i pensje nie poszybują w góry wraz z kolejnymi certyfikatami i dyplomami. Obecnie możemy i raczej musimy je kolekcjonować, ale czy z przyjemnością?

Zainteresowanych dokształcaniem odsyłam pod ten link.

M-S-M